Wiele osób wciąż używa zamiennie określeń „smartband” i „smartwatch”. Rzeczywiście, oba urządzenia mają zbliżoną funkcjonalność, natomiast w codziennym użytkowaniu istnieją między nimi spore różnice. To dobrze, ponieważ dzięki temu możemy lepiej dopasować urządzenie do swoich potrzeb. W tym artykule wyjaśniamy, w czym smartband jest lepszy od smartwatcha.
Zacznijmy od oczywistej, ale dla wielu osób także kluczowej przewagi. Smartband bez wątpienia jest dostępny nawet na przeciętną kieszeń. Porządną, funkcjonalną, dobrze wykonaną opaskę można kupić za około 180-190 zł. Warto tutaj zwrócić uwagę na model od Xiaomi (seria 6), który posiada już łączność NFC, a to pozwala płacić opaską za zakupy.
Jednym z najczęstszych powodów rozczarowania smartwatchem jest bardzo mała pojemność baterii. Większość inteligentnych zegarków ze średniej półki wymaga ładowania nawet kilka razy w tygodniu. Ten problem nie dotyczy smartbandów, które spokojnie wytrzymują do 2 tygodni na jednym ładowaniu.
To może być i zaleta, i wada, wszystko zależy od oczekiwań. Faktem jest natomiast, że smartband może być lepszym wyborem dla osoby z drobną ręką, na której znacznie większy smartwatch będzie wyglądać po prostu źle. Ponadto niewielki rozmiar smartbanda sprawdza się w podróży, w czasie uprawiania sportu oraz wtedy, gdy musimy go szybko schować.
Smartband to wręcz idealny towarzysz treningu, ponieważ opaska sportowa posiada szereg funkcji umożliwiających monitorowanie wyników, parametrów życiowych, a tym samym efektywniejsze układanie planu treningowego i szybsze osiąganie zamierzonych efektów.
Oczywiście są pancerne smartwatche dla aktywnych, natomiast faktem jest, że aby zniszczyć opaskę sportową trzeba się naprawdę postarać. Smartbandy, nawet ze średniej półki, są odporne na wstrząsy, zalanie, a nawet upadki (lekka konstrukcja). Jeśli więc szukasz sprzętu do naprawdę intensywnego użytku, to smartband będzie lepszym wyborem – a już na pewno w swojej kategorii cenowej.