Czy warto kupić brandowany telefon?

Brandowane telefony są oferowane przede wszystkim przez operatorów sieci komórkowych. Można je kupić w ramach abonamentu, choć niektóre modele są dostępne także bez konieczności zawierania umowy. Na czym polega brandowanie telefonu? Zwykle świadczy o tym logo sieci komórkowej np. na pleckach urządzenia lub – to coraz częstsze rozwiązanie – informacja o pochodzeniu telefonu wyświetlająca się na ekranie startowym. Nie jest to wielki problem, ale trzeba pamiętać, że zakup brandowanego telefonu wiążę się także z innymi potencjalnymi niedogodnościami.

Jakie są wady brandowanych telefonów?

Zdecydowanie największą wadą tego rozwiązania jest opóźnione otrzymywanie aktualizacji systemowych. Zdarza się nawet, że sieć w ogóle nie udostępnia ich swoim klientom, co może stanowić poważny problem z punktu widzenia zarówno stabilności działania urządzenia, jak i bezpieczeństwa przechowywanych na nim danych.

Kolejną wadę jest ingerencja operatora sieci komórkowej w oprogramowanie. Na liście aplikacji z pewnością znajdą się te bezpośrednio związane z konkretną siecią. Do tego trzeba się liczyć z ryzykiem nałożenia nakładki na system operacyjny, co może się negatywnie odbić na stabilności pracy telefonu.

Nie zapominamy również o estetyce. Nie każdemu przypadnie do gustu fakt, iż telefon jest wyraźnie oznakowany identyfikacją wizualną operatora sieci komórkowej. Będzie to mieć swoje odbicie w cenie telefonu, gdy w przyszłości użytkownik postanowi go sprzedać.

Czy brandowane telefony mają jakieś zalety?

Tak, choć zwrócą na nie uwagę właściwie tylko ci użytkownicy, którym zależy na jak najniższej cenie urządzenia. Faktem jest, że brandowane telefony potrafią być znacznie tańsze od swoich fabrycznych odpowiedników – szczególnie na rynku wtórnym. Również cena nowego smartfona dostępne w salonie sieci komórkowej bywa o wiele atrakcyjniejsza niż np. w sklepie internetowym.

Z punktu widzenia czysto użytkowego nie ma wielkiej różnicy pomiędzy telefonem brandowanym a fabrycznym. Trzeba natomiast pamiętać o realnym ryzyku opóźnionego otrzymywania aktualizacji lub nawet ich całkowitego braku.