Zakończyły się testy elektrycznego busa na trasie Palenica Białczańska - Morskie Oko. Testy przeprowadzono w ramach porozumienia między wozakami organizującymi transport konny a obrońcami praw zwierząt. Mimo że bateria busa wystarczała na wykonanie sześciu kursów dziennie, testy wykazały pewne mankamenty, takie jak tylko jedno miejsce na wózek inwalidzki oraz bezgłośna praca silnika, przez co piesi turyści nie słyszeli nadjeżdżającego pojazdu.
Bus elektryczny był do dyspozycji Tatrzańskiego Parku Narodowego przez dwa tygodnie. Przewoził osoby z niepełnosprawnościami, które o własnych siłach nie mogły dotrzeć nad Morskie Oko. I tutaj pojawił się poważny problem, ponieważ w pojeździe jest tylko jedno miejsce na wózek inwalidzki.
Kierowca testujący pojazd zauważył, że choć bus dobrze radził sobie w górskim terenie, bezgłośna praca silnika stanowiła problem, ponieważ piesi turyści nie słyszeli nadjeżdżającego pojazdu, co może prowadzić do niebezpiecznych sytuacji.
W ciągu dnia bus przeważnie realizował cztery kursy, mimo że na jednym ładowaniu mógł pokonać ten dystans sześciokrotnie. W weekendy, ze względu na duży ruch pieszy, kursów było mniej.
TPN planuje kontynuować testy innych elektrycznych pojazdów. Na początku lipca na trasie pojawi się elektryczny bus pasażerski, a w czerwcu testowany będzie elektryczny pojazd towarowy, który może zostać dostosowany do przewozu pasażerów.
Organizacje prozwierzęce domagają się całkowitej likwidacji transportu konnego do Morskiego Oka, argumentując to cierpieniem zwierząt. Z kolei woźnice i część lekarzy weterynarii podkreślają, że likwidacja transportu konnego mogłaby spowodować, że wiele koni trafiłoby na rzeź.
Na ten moment trudno wyrokować, czy elektryczne środki transportu mogą zastąpić tradycyjne fasiągi lub tylko stanowić dla nich uzupełnienie.