Sextortion to jedna z najpopularniejszych metod wyłudzania pieniędzy w sieci. Nawet jeśli nigdy się z nią nie spotkałeś, to nie możesz mieć pewności, że pewnego dnia przestępcy nie spróbują jej na Tobie przetestować. Musisz być na to przygotowany, na początek dowiadując się, na czym to właściwie polega. W naszym poradniku wyjaśniamy, czym jest sextortion i jak zareagować na żądanie okupu.
Metoda sextortion, jak sama nazwa wskazuje, polega na szantażowaniu ofiary rzekomą wiedzą na temat jej nieprzyzwoitej aktywności w sieci. Schemat niemal zawsze wygląda tak samo. Przestępca wysyła do ofiary maila o treści:
„Wydało się. Mam wszystkie zapisy stron, które odwiedzasz na swoim komputerze i smartfonie. Brzydko się bawisz. Co sobie pomyśli Twoja żona? Przecież te dziewczynki mają 14-15 lat! Zapłać okup, albo wszystko ujawnię.”
Z pozoru taki mail nie powinien zaniepokoić nikogo, kto nie odwiedza podejrzanych stron w sieci. Wiemy jednak, jak to jest. Pojawiają się wątpliwości (może z komputera korzystał nastoletni syn?), a w stresie trudno o logiczne myślenie. To właśnie wykorzystują przestępcy. W najgorszym położeniu są osoby, które rzeczywiście mają coś na sumieniu – nie mogą być przecież w 100% pewne, że ich internetowa aktywność nie została namierzona przez hakerów.
Zjawisko sextortion przybiera na sile i szybko staje się jedną z najpopularniejszych metod wyłudzania pieniędzy w Internecie. Jak szacuje firma Area1, średnia kwota wypłacanych okupów oscyluje wokół 600 dolarów. Coraz częściej próby wyłudzenia pieniędzy metodą sextortion są podejmowane w Polsce.
Przede wszystkim nie wolno panikować. Prawdopodobieństwo, że nadawca wiadomości rzeczywiście jest w posiadaniu jakichś kompromitujących informacji, jest czysto iluzoryczne. Jeśli wiesz, że na pewno nie odwiedzasz stron pornograficznych i nie flirtujesz z nieznajomymi w mediach społecznościowych, to zignoruj takiego maila.
Dobrym pomysłem będzie przeprowadzenie krótkiego śledztwa. Wpisz w wyszukiwarkę dane adresata wiadomości i fragment jej treści. Być może od razu trafisz na artykuły w mediach branżowych poświęconych bezpieczeństwu w sieci, które utwierdzą Cię w przekonaniu, że masz do czynienia z klasycznym blefem.
Jeśli jednak masz uzasadnione podejrzenia, że ktoś rzeczywiście mógł włamać się do Twojego komputera lub smartfona i uzyskać kompromitujące Cię informacje, zgłoś się na policję. Nigdy nie wpłacaj okupu, ponieważ na 99% jest to zwykły blef. Na jednorazowym żądaniu na pewno też się nie skończy