Smart Watch – do czego właściwie przydaje się „inteligentny zegarek”?

Jerzy Biernacki
15.03.2016

Doszliśmy chyba do momentu, w którym producenci sprzętu elektronicznego zaczynają gonić własny ogon. Coraz trudniej jest opracować technologię, która nie będzie tylko „sztuką dla sztuki”, ale realnym wsparciem w naszym codziennym życiu. Idealnym przedmiotem tych rozważań jest smart watch. Niby fajne urządzenie, które przyspiesza bicie serca u każdego gadżeciarza, ale czy naprawdę potrzebne? Można mieć wątpliwości, skoro sprzedaż „inteligentnych zegarków” idzie jak po grudzie, przynajmniej w Polsce.

Smart watch – brakujące, ale pękające ogniwo?

Podstawową zaletą smart watcha jest to, że... wygląda fajnie. Nowoczesny zegarek na nadgarstku jest świetnym uzupełnieniem casualowego stylu każdego fana technologii. Jednak teoretycznie nie to jest tu najważniejsze.

„Inteligentny zegarek” w zamyśle producentów ma być brakującym ogniwem w łańcuchu nowoczesnych urządzeń, którymi posługujemy się na co dzień. Łańcuch ten wygląda następująco:

  1. Laptop
  2. Tablet
  3. Smartfon
  4. Smart Watch

W teorii logiczne, ale w praktyce okazuje się, że zdecydowana większość z nas poprzestaje na 3 pierwszych ogniwach, bo są one po prostu w zupełności wystarczające. Dlatego smart watche tak mozolnie zdobywają sobie rynek. Wpływa na to także fakt ich bardzo ograniczonej funkcjonalności.

Jeśli odrzucimy wszystkie marketingowe zagrania producentów i będziemy kierować się jedynie rozsądkiem, dojdziemy do wniosku, że smart watch to po zwykły „bajer”, bez większego przełożenia na nasze funkcjonowanie.

Co może smart watch i jak to wykorzystać na co dzień?

Może niewiele i trzeba to podkreślić. Większość smart watchy służy jedynie do przekazywania komunikatów z telefonu. Jak to działa? Wyobraźmy sobie, że zostawiliśmy telefon w samochodzie i poszliśmy na spotkanie. Ktoś próbuje się do nas dodzwonić. Wówczas zegarek zacznie wibrować i wyświetli komunikat o przegapionym połączeniu lub odebraniu wiadomości tekstowej. Tyle.

Smart watch bez wątpienia może się więc przydać biznesmenom, którzy nie mogą sobie pozwolić na to, aby ostentacyjnie wyciągać telefon podczas spotkań i sprawdzać, kto dzwonił. Korzystanie z zegarka jest więc bardziej taktowne. Można sobie też wyobrazić zwykłe sytuacje, gdy po prostu nie słyszymy dzwonka lub nie czujemy wibracji – wówczas także smart wartch nie pozwoli nam przegapić ważnego połączenia.

Nie da się jednak ukryć, że jest to trochę dorabianie ideologii do urządzenia. Większość osób nie ma panicznej potrzeby ciągłego sprawdzania, czy ktoś się z nimi nie kontaktował. Ci, którzy takową skłonność mają, powinni chyba porozmawiać ze specjalistą.

Nie pomaga cena

Przy tak ograniczonej funkcjonalności smart watche są po prostu drogie. Najtańsze modele i chińskim rodowodzie można kupić już za kilkaset złotych, jednak są to z reguły pieniądze wyrzucane w błoto. Taki smart watch nie potrafi nic ponad przekazywanie prostych komunikatów, wygląda średnio, a do tego ma bardzo słabą baterię, którą trzeba ładować nawet codziennie. To znacznie ogranicza użyteczność sprzętu.

Markowe smart watche z kolei kosztują tak dużo, że sens ich posiadania jest obecnie trudny do potwierdzenia. Oczywiście ceny będą spadać, bo rośnie podaż tych urządzeń. Dopóki jednak producenci nie opracują „inteligentnego zegarka” o naprawdę odkrywczych i przydatnych funkcjach, nie należy się spodziewać gwałtownego wzrostu zainteresowania tym gadżetem.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie