Strlink, czyli usługa Internetu satelitarnego od SpaceX (firmy Elona Muska), miał być wielkim przełomem i umożliwić dostęp do super szybkiego Internetu w każdym miejscu na Ziemi. O ile z dostępnością rzeczywiście jest nieźle, o tyle dużo gorzej wypadają osiągi Internetu satelitarnego. Mało tego: w ciągu minionego roku parametry usługi znacząco się pogorszyły.
Danych na ten temat dostarcza nam firma Okla, właściciel usługi SpeedTest, która przeanalizowała wyniki prędkości pobierania i wysyłania osiągane przez użytkowników Starlinka. Okazało się, że na całym świecie usługa wyraźnie zwolniła.
Mediana pobierania spadła we wszystkich kluczowych krajach, a więc w Kanadzie, Francji, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Nowej Zelandii oraz w Stanach Zjednoczonych – spowolnienie działania Starlinka wyniosło od 9 do aż 54 procent w porównaniu z drugim kwartałem 2021 roku.
Średnia prędkość pobierania w Ameryce Północnej to około 60 Mb/s, a więc – pisząc kolokwialnie – bez szału. SpaceX broni się twierdząc, że jest to spowodowane gwałtownym wzrostem liczby użytkowników Internetu satelitarnego i sytuacja powinna się poprawić wraz z rozwojem technologii (czyli wystrzeleniem w kosmos większej liczby satelitów).
W naszym kraju osiągi Internetu od SpaceX są co najwyżej średnie. Mediana wskazuje na pobieranie z prędkością około 55 Mb/s i wysyłanie z prędkością około 13 Mb/s. Szczególnie dokuczać mogą natomiast bardzo wysokie opóźnienia, które wynoszą średnio aż 67 ms.
Starlink nie stanowi więc, póki co, konkurencji dla operatorów stacjonarnych, którzy w naszym kraju gwarantują znacznie lepsze wyniki we wszystkich kluczowych parametrach (mediana pobierania to 91 Mb/s, wysyłania 30 Mb/s, a opóźnienie wynosi tylko 10 ms).