Telefon za złotówkę w abonamencie: na co musisz uważać?

Marek Szydełko
23.02.2018

Operatorzy telefonii komórkowych od lat kuszą klientów wizją nabycia atrakcyjnego telefonu w abonamencie za symboliczną złotówkę lub inną niewysoką kwotę (do 100 złotych). Brzmi świetnie, ale gdzie jest haczyk? Musi być, bo przecież żadna firma nie daje, ot tak, drogich urządzeń za promil ich wartości. Tutaj idealnie sprawdza się stara ekonomiczna zasada: ktoś za te darmowe obiady musi zapłacić. I zawsze będziesz to Ty.

Co się kryje pod hasłem „telefon za złotówkę”?

Taka promocja jest oferowana klientom, którzy zdecydują się związać z operatorem telefonii komórkowej na dłużej, czyli podpisać umowę abonamentową. Zwykle okres jej obowiązywania to 2 lata. W zamian za lojalność klient korzysta z „rabatu” na zakup telefonu. Tak, rabatu. Wystarczy wczytać się w umowę, aby wiedzieć, że nie ma tutaj mowy o przekazaniu urządzenia prawie za darmo. Operator sprzedaje je klientowi za np. 1899 złotych, jednocześnie stosując rabat w wysokości np. 90%.

Ten rabat nie jest oczywiście przyznawany bezinteresownie. To „nagroda” za to, że klient zdecydował się na wybór konkretnego, z reguły wyższego abonamentu. Cena urządzenia de facto jest więc wliczona w umowę i klient, nawet nie do końca zdając sobie z tego sprawę, spłaca swój nowy telefon w ratach – tyle że ukrytych w cenie abonamentu.

Czy to się opłaca?

To zależy. Opcja „telefonu za złotówkę” jest na pewno ciekawa dla osób, które i tak decydują się na usługę abonamentową, bo nie chcą się bawić w kupowanie doładowań. Cenią sobie wygodę i są skłonni za to zapłacić nieco więcej. O ile więcej?

Wszystko rozbija się o dwa elementy: cenę telefonu w wolnej sprzedaży oraz wysokość abonamentu w relacji do zaoferowanego pakietu. Zdarza się niestety, że operatorzy znacznie zawyżają cenę początkową urządzenia, przez co po 24 miesiącach okazuje się, że klient zapłacił za telefon znacznie więcej, niż mógłby, gdyby zdecydował się na samodzielny zakup w sklepie.

Przykład:

Jan Kowalski wybrał ofertę abonamentową z telefonem za złotówkę. Miesięczny abonament wynosi 79 złotych brutto. W ciągu 24 miesięcy ureguluje faktury na kwotę 1896 złotych.

Taka sama oferta, ale bez telefonu, kosztowałaby Jana Kowalskiego 29 złotych brutto. W ciągu 24 miesięcy suma opłat wyniosłaby 696 złotych. Jak łatwo policzyć klient kupił telefon za 1200 złotych, a nie za złotówkę.

Czy to się mu opłaciło? Wracamy do postawionego wcześniej pytania. Jeśli telefon na wolnym rynku kosztował więcej niż 1200 złotych, to tak. W rzeczywistości jednak takie sytuacje praktycznie się nie zdarzają. Nowe smartfony szybko tracą na wartości i już miesiąc po premierze można kupować takie urządzenia o 15-20% taniej.

Gdyby Jan Kowalski kupił smartfon we własnym zakresie i wybrał tańszy abonament, to z dużym prawdopodobieństwem byłoby to dla niego bardziej opłacalne. Musiałby jednak zainwestować sporo pieniędzy na start, na co nie wszyscy mogą sobie pozwolić.

Opcja „telefonu za złotówkę” nie jest wcale zła, choć trzeba sobie uświadomić, że niemal zawsze jest droższa.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie